Doba i Wieczność
written by: Katarzyna Dominik
Rano
czytam twoją twarz w oknie
pod drzwi podkładam poduszkę
zdejmuję uczucia
i rozstawiam pustkę po kątach
W południe
zapominam być dla wszystkich
wyjątek z krótkim rękawkiem reguły
podnoszę pijaną materią
bez liczby atomowej jądra
O zmierzchu
zdrapuję tlen z sufitu
włączam przepaloną żarówkę
otwieram czarny notes
i próbuję nie utopić się w długopisie
Przed pełnią
wchodzę na drogę donikąd
otrzepuję pył dnia
zakładam piżamę dla innych
siebie zostawiając
w zdaniu bez kropki
Przecieram szybę
na zewnątrz świt w pełni
przytulam odbicie
zastygam
wróciłeś
Latest posts by Katarzyna Dominik (see all)
- Tysiące Słów na Jednej Myśli - January 26, 2025
- Złoty Ryngraf Nieba - October 6, 2024
- Harmony - July 10, 2024