Miłość i Ból
written by: Marian Dziwisz
Rodzimy się i umieramy
w sobie samych
abecadłem słów
które zapominamy zapisać
Jakby nasza mowa
bełkotem bólu
który w nas tylko
dla nas samych zrodzony
Miłość nie rodzi się w świątyniach muz
jak deszcz nieczekana
spada
i napełnia nas
wiecznym niepokojem
aż zaczniemy wysychać
zrodzeni na nowo
późnym wieczorem
w chłodny dzień grudniowy
niepodobni do siebie
obcy i nieznani
pozostający w nocy własnych marzeń
w tym jednym wyrysowanym przez chwilę obrazem
Zamodleni do niego choć on obojętny
Łaskawy, szczodry – „święty”…
al przecież ciągle sam w sobie zamknięty.
***
Są dni, których nie znaczymy w kalendarzach
Są chwile, których nie można zatrzymać
Są drzewa bez których nie byłoby cienia
I Ty jesteś…
Bez Ciebie nie byłoby wierszy
Słów zagubionych
pomiędzy mową a milczeniem
wypowiadanych w międzyczasie
Godzinami tęsknienia
nie dających się przełożyć na język prozy
Bez Ciebie nie byłoby wiary
w zasypianiu, że wstanę z nadzieją
że ranek słońcem rozgrzany
przyniesie mi pracę
w której zapomnę o zmęczeniu myśli.
- The Apple Tree of Paradise - July 21, 2024
- DZIEŃ DOBRY - April 14, 2024
- Among The Silence of The Night… - December 17, 2023