Miłość I Ból, poetry by Marian Dziwisz at Spillwords.com

Miłość I Ból

Miłość i Ból

written by: Marian Dziwisz

 

Rodzimy się i umieramy
w sobie samych
abecadłem słów
które zapominamy zapisać
Jakby nasza mowa
bełkotem bólu
który w nas tylko
dla nas samych zrodzony
Miłość nie rodzi się w świątyniach muz
jak deszcz nieczekana
spada
i napełnia nas
wiecznym niepokojem
aż zaczniemy wysychać
zrodzeni na nowo
późnym wieczorem
w chłodny dzień grudniowy
niepodobni do siebie
obcy i nieznani
pozostający w nocy własnych marzeń
w tym jednym wyrysowanym przez chwilę obrazem
Zamodleni do niego choć on obojętny
Łaskawy, szczodry – „święty”…
al przecież ciągle sam w sobie zamknięty.

***
Są dni, których nie znaczymy w kalendarzach
Są chwile, których nie można zatrzymać
Są drzewa bez których nie byłoby cienia
I Ty jesteś…
Bez Ciebie nie byłoby wierszy
Słów zagubionych
pomiędzy mową a milczeniem
wypowiadanych w międzyczasie
Godzinami tęsknienia
nie dających się przełożyć na język prozy
Bez Ciebie nie byłoby wiary
w zasypianiu, że wstanę z nadzieją
że ranek słońcem rozgrzany
przyniesie mi pracę
w której zapomnę o zmęczeniu myśli.

Subscribe to our Newsletter at Spillwords.com

NEVER MISS A STORY

SUBSCRIBE TO OUR NEWSLETTER AND GET THE LATEST LITERARY BUZZ

We don’t spam! Read our privacy policy for more info.

Latest posts by Marian Dziwisz (see all)